Wszyscy piłkarze Sokoła jeszcze przed rozpoczęciem spotkania byli świadomi na jak trudny teren jadą oraz jak bardzo muszą być skoncentrowani na boisku. Od pierwszego gwizdka gospodarze starali się kontrolować sytuację na boisku oraz kombinacyjną grą próbować przedostać pod bramkę olsztynian. Piłkarze Pawła Krawczyka roztropnie rozgrywali od strefy obronnej, jednak im bliżej bramki Czarnych tym ciężej było utrzymać się przy piłce oraz stworzyć zagrożenie pod bramką Bartłomieja Bazana. W 10 minucie pierwszą dogodną sytuację miał GKS. Po uderzeniu z dystansu piłkę zmierzającą w długi słupek bramki obronił bramkarz olsztynian, ta spadła pod nogi napastnikowi gospodarzy, który nie zdołał trafić w światło bramki. W 15-tej minucie po stracie w środkowej strefie przez naszych pomocników pikę przejęli starczanie. Na uderzenie z okolic 25 metra zdecydował się Dawid Nowak, piłka po rykoszecie od pleców Tomka Szewczyka zmieniła trajektorię lotu i całkowicie zmyliła Buczkowskiego i wpadła do bramki Sokoła. Kolejne minuty to dobra gra gospodarzy, którzy poprzez grę na aktywnego Krzyczmanika dostawała się pod olsztyńską bramkę. Kilkukrotnie zrobiło się gorąco w naszym polu karnym po rzutach rożnych, jednak podopieczni Krawczyka nie pozwolili na strzał głową rywali. W 38 minucie po stracie piłki po rzucie rożnym olsztynian zawodnik Starczy zauważył wysoko ustawioną obronę Sokoła, "rzucił" prostopadłą piłkę na lewą stronę do Łukasza Nowaka, który uprzedził daleko wychodzącego bramkarza olsztynian i mimo ostrego kąta i dwóch obrońców w bramce Sokoła zdołał uderzyć między nogami Kędzierskiego i podwyższyć wynik. Nasi zawodnicy nie potrafili wyklarować sobie dogodnej sytuacji w pierwszej połowie do strzelenia gola, chociaż były ku temu okazje jak po rzucie wolnym czy zamieszaniu w polu karnym Starczy.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli nasi zawodnicy chcąc ambitnie złapać kontakt bramkowy z GKSem oraz walczyć do końca. Wiele zamieszania na prawej stronie robił wchodzący z ławki Zębik, który rozruszał grę olsztynian. Również rosły Biś próbował rozbić obronę gospodarzy biorąc piłkę na siebie i szukając wsparcia u kolegów. Najlepszą okazję do strzelania bramki dla Sokoła miał ten pierwszy. "Matek" zdecydował się na strzał z okolic 25 metra z prawej strony pola karnego, piłka delikatnie musnęła obrońcę Czarnych i wylądowała na poprzeczce bramki. Doskonałą sytuację miał również Czyżowski, który mimo dobrej pozycji do strzału zdecydował się podać za mocno w boczną strefę do kolegi. Kilkukrotnie zawodnicy Sokoła groźnie uderzali, jednak obrońcy rozpaczliwymi wślizgami blokowali te próby. Gospodarze wyprowadzili jedną groźną akcję, jednak w sytuacji sam na sam górą był nasz bramkarz. Czarni zostali zepchnięci mocno do defensywy i nasi piłkarze wierzyli, że może jeszcze uda odmienić się losy spotkania aż do 75. Wtedy piłkę z prawej strony boiska przejął Krzyczmanik, który indywidualnym, kilkudziesięciometrowym rajdem minął kilku zawodników naszej defensywy, wyszedł sam na sam z Buczkowskim, którego ograł zwodem i mimo ostrego kąta zdołał ulokować piłkę w siatce. To podcięło skrzydła naszym piłkarzom, którzy mimo wszystko próbowali do końca spotkania zdobyć bramkę. W dwóch sytuacjach nasi zawodnicy reklamowali zagranie ręką w polu karnym rywala, jednak gwizdek sędziego milczał. Często w kluczowych momentach brakowało spokoju i dokładności naszym piłkarzom i mimo licznych prób wynik spotkania się nie zmienił i Czarni wygrali 3:0 z Sokołem.
Zawodnik meczu - Łukasz Krzyczmanik